Wszystko święta prawda. Ale jak wszyscy widzieliśmy, chłopaki które się w Ślasku zadomowiły jak tasiemce w jelicie, nie bardzo kwapią się, żeby to komuś oddać i odejść w cień (patrz niedoszła transakcja z czwórką biznesmenów). Dlatego z chuliganami jeszcze długo nie bedzie możan zrobić porządku.
Co do jednej tylko sprawy mam odmienne zdanie: mi jest szkoda Śląska, bo to Śląsk, a nie Cymanek, Ludkowski czy Mękarski.
Jesli kluby godzą się potulnie to może rzeczywiście jest taki przepis, ale dlaczego zgodziły się na takie idiotyczne zapisy? Krótkowzroczność? Bezradność wobec PZPN-u? Skoro z Centralą nie można się dogadać to może czas zaczą robić porządek na własnym podwórku? Tak trudno zidentyfikować i spacyfikować najbardziej krewkich fanów. Dlaczego nie wprowadzić czegoś na wzór centralnego rejestru zadymiarzy i nie wpuszczać ich na wszystkie stadiony w Polsce ?
A Śląska mi nie szkoda. Na Oporowskiej od wielu lat dzieją się różne cuda ( np. akcja zakopywania w przeddzień meczu na terenie stadionu "akcesoriów niezbędnych do kibicowania") - wiem, bo mieszkałem koło górki na Kolbuszowskiej. Jeżeli dla klubu ważniejsza jest grupa kilkuset debili niż 4 tysiące normalnych kibiców to nie ma o czym mówić. Oglądałem w niedzielę na Regionalnej fragment derbów Wrocławia. Komentatorzy nawet w chwili rzucenia rac (co też jest karalne) i zadymienia stadionu, używali określeń "najwierniejsi", "najzagorzalsi"....Może trzeba zacząć od rzeczy drobnych, takich jak zmiana nazewnictwa...?
sebek:
Skoro kluby potulnie się godzą na orzeczenia PZPN, to albo to musi byc jakoś uregulowane prawnie, albo decydują tu względy pozaprawne... Bo jesli np. Śląsk ma prawo do wpuszczenia tylko 1000 kibiców, a na niektóre mecze przychodzi ich kilka razy więcej, to jest to ogromna strata dla tak biednego klubu. Więc zakładając sprawę mógłby pewnie wygrać jakąś rekompensatę.
pinio:
Hehe, twoje zdziwienie jak rozumiem jest ironiczne. Bo wystarczy popatrzeć co ten klub ma w nazwie po słowie "Legia" i już wiadomo...
A mnie dziwi, że po zadymie na stadionie Legii, klub ten został tak ulgowo potraktowany. Meczów do końca rundy zostało już wszka nieweile, więc kary obowiązujące do tego czasu są śmiszne. To a propo wtargnięcia kibiców,
z kolei za napis "Arbait mach frei" uważam, że powinni tę budę zamknąć warszawiakom na pól roku. W innych krajach z rasistami i faszystami nikt się nie cacka, a u nas śmieszna kara finansowa. Sedzia już wtedy powinien był przerwać mecz. No ale przecież może rzeczywiście praca czyni wolnym panów sędziów i włodarzy polskiej piłki ... wolnym od rozumu
Odpowiedź wydaje się bardzo prosta, ale z pozoru. Jeżeli klub A jest organizatorem klubu kibica, patronem, wspiera (też finansowo), organizuje wyjazdy (w polskich realiach to chyba tylko teoria), członkowie klubu kibica mają identyfikatory - to klub A w razie zadymy na stadionie B spowodowanej przez kibiców A - może zostać ukarany. Może, ale tylko pozornie. Pozornie, bo chyba powinien być jakiś przepis Regulaminu Dyscyplinarnego, a może nawet Organizacji Rozgrywek (może jest ?) mówiący o takiej odpowiedzialności. Może być też zapis, że Klub B organizując mecz odpowiada kompleksowo za bezpieczeństwo na stadionie - w tym zachowanie kibiców klubu A.
Sprawa się jednak komplikuje, gdy banda wyrostków zakłada na szyję szaliki klubu A jedzie na mecz z klubem B i robi zadymę. I wtedy jest przerzucanie odpowiedzialności między klubami: "To nie myśmy zaczęli..." Żaden klub nie przyznaje się do "klubu kibica". Sami się skrzyknęli, uszyli kilka flag i "dopingują" zespół. Przyznają się tylko piłkarze, którzy po meczu nnie zapominają o swoich fanach i dziękują im za "wsparcie". Nie pobiegną do trybun, na których siedzą normalni kibice tylko szalikowców, których doping składa się z obrzucania wszystkich i wszystkiego chujami, kurwami itp., wyrywania krzesełek i rzucania petard na boisko (o tym, co poza stadionem, nie mówię). Najlepszy w tym wszystkimjest PZPN. Udowodnić klubowi A, że zorganizował wyjazd grupy debili prawie nie sposób, a opinia publiczna domaga się reakcji. Najprostsza i najgłupsza - zamknąć stadion. Żeby pokazać jaki Związek jest twardy i restrykcyjny - zamykamy stadiony klubów A i B. Nie chce mi się wierzyć, że jest przepis, który to sankcjonuje. Nie jestem prawnikiem, ale sprawa wydaje się łatwa do wygrania.
A jak można temu zaradzić? Pomysłów było wiele: monitoring, identyfikatory dla wszystkich, zakaz wstępu na stadiony....Jak to jest realizowane - nie wiem. Kiedyś potrafiłem być na każdym meczu swojej drużyny ("prywatnie" też na kilku wyjazdach), ale z powodu kiepskiego poziomu naszych kopaczy i stałych obrazków na trybunach odpuściłem sobie. Pozostała telewizja, Liga Mistrzów i zazdrość......
Panyfiści nie chadzaja ciemnymi zaułkami. A jak chadzają, to nie drą paszczy;) Ale odpowiedzialność klabu w takiej sytuacji jest absurdem. W krańcowych przypadkach można by przebierać różne matoły w akcesoria przeciwnych klubów i doprowadzać do przerwania meczu. A walkower w baskecie opłaca się nawet bardziej niż w piłce.
A jakbym ja w szaliku Śląska obił jakiegoś ludzika, co wieczorem wraca do domu ciemnym zaułkiem, wykrzykując przy tym "WuKaeS!!!" to SSA Śląsk zapłaciłby karę??? Albo nie mógłby wpuścić na mecz więcej niż 1000 kibiców???
Paranoja.
Otóż to. Ja się w ogóle dziwię, że kluby sie tak dają robić związkowi. No ale może rzeczywiście narozrabiała grupa zorganizowana firmowana przez klub... Tylko coś mi się wierzyć nie chce, żeby klub sobie sam pętlę na szyję zakładał.
A jaka okazja do prowokacji coby załatwić inne "ulubione inaczej" kluby. Wystarczy np. żeby anonimowi zadymiarze z "A" na meczu "B" kontra "C" wywołali zadymę i już mają dwa kluby i stadiony ugotowane...
Czy klub może odpowiadać za zachowanie kibiców poza swoim stadionem?
Zakładam ten topic, bo coś mi nie gra. Ostatnio PZPN karze kluby za to, że "ich" kibice rozrabiali na meczu wyjazdowym. Teraz ten wątpliwy zaszczyt spotkał Śląsk po meczu w Łodzi z ŁKS-em.
Przecież to jest durnota! Jakie prawo mówi o tym, że za zachowanie jakiegoś idioty ma płacić klub, któremu on kibicuje?! Owszem, na swoim stadionie porządek ma zapewnić klub. Ale na wyjeździe??
Tylko jedno może za tym przemawiać: jeśli wyjazd był organizowany pod egidą klubu. Czy w tym konkretnym przypadku tak było? Nie jestem ani prawnikiem, ani też - poza śledzeniem wyników i sympatyzowaniem - blisko problemów naszych kopaczy. Dlatego apeluję do zorientowanych o objaśnienie mnie, bo to mi śmierdzi jakimś bezprawiem...
W myśl Prawa telekomunikacyjnego (Dz.U. z 21.12.2012, poz. 1445) informujemy, iż w celu ułatwienia dostępu użytkowników do serwisu, wykorzystywane są pliki cookies (tzw. ciasteczka).
Jeśli nie wyrażają Państwo na to zgody, proszę wyłączyć obsługę cookies w ustawieniach swojej przeglądarki.>> więcej informacji o plikach cookies
RPOS — sebek( 02-11-07 15:24:39 #11 )
Wszystko święta prawda. Ale jak wszyscy widzieliśmy, chłopaki które się w Ślasku zadomowiły jak tasiemce w jelicie, nie bardzo kwapią się, żeby to komuś oddać i odejść w cień (patrz niedoszła transakcja z czwórką biznesmenów). Dlatego z chuliganami jeszcze długo nie bedzie możan zrobić porządku.
Co do jednej tylko sprawy mam odmienne zdanie: mi jest szkoda Śląska, bo to Śląsk, a nie Cymanek, Ludkowski czy Mękarski.
sebek — RPOS( 02-11-07 15:19:20 #10 )
Jesli kluby godzą się potulnie to może rzeczywiście jest taki przepis, ale dlaczego zgodziły się na takie idiotyczne zapisy? Krótkowzroczność? Bezradność wobec PZPN-u? Skoro z Centralą nie można się dogadać to może czas zaczą robić porządek na własnym podwórku? Tak trudno zidentyfikować i spacyfikować najbardziej krewkich fanów. Dlaczego nie wprowadzić czegoś na wzór centralnego rejestru zadymiarzy i nie wpuszczać ich na wszystkie stadiony w Polsce ?
A Śląska mi nie szkoda. Na Oporowskiej od wielu lat dzieją się różne cuda ( np. akcja zakopywania w przeddzień meczu na terenie stadionu "akcesoriów niezbędnych do kibicowania") - wiem, bo mieszkałem koło górki na Kolbuszowskiej. Jeżeli dla klubu ważniejsza jest grupa kilkuset debili niż 4 tysiące normalnych kibiców to nie ma o czym mówić. Oglądałem w niedzielę na Regionalnej fragment derbów Wrocławia. Komentatorzy nawet w chwili rzucenia rac (co też jest karalne) i zadymienia stadionu, używali określeń "najwierniejsi", "najzagorzalsi"....Może trzeba zacząć od rzeczy drobnych, takich jak zmiana nazewnictwa...?
RPOS( 02-11-07 14:55:39 #9 )
sebek:
Skoro kluby potulnie się godzą na orzeczenia PZPN, to albo to musi byc jakoś uregulowane prawnie, albo decydują tu względy pozaprawne... Bo jesli np. Śląsk ma prawo do wpuszczenia tylko 1000 kibiców, a na niektóre mecze przychodzi ich kilka razy więcej, to jest to ogromna strata dla tak biednego klubu. Więc zakładając sprawę mógłby pewnie wygrać jakąś rekompensatę.
pinio:
Hehe, twoje zdziwienie jak rozumiem jest ironiczne. Bo wystarczy popatrzeć co ten klub ma w nazwie po słowie "Legia" i już wiadomo...
pinio( 02-11-07 14:43:29 #8 )
A mnie dziwi, że po zadymie na stadionie Legii, klub ten został tak ulgowo potraktowany. Meczów do końca rundy zostało już wszka nieweile, więc kary obowiązujące do tego czasu są śmiszne. To a propo wtargnięcia kibiców,
z kolei za napis "Arbait mach frei" uważam, że powinni tę budę zamknąć warszawiakom na pól roku. W innych krajach z rasistami i faszystami nikt się nie cacka, a u nas śmieszna kara finansowa. Sedzia już wtedy powinien był przerwać mecz. No ale przecież może rzeczywiście praca czyni wolnym panów sędziów i włodarzy polskiej piłki ... wolnym od rozumu
sebek( 02-11-07 14:37:17 #7 )
Odpowiedź wydaje się bardzo prosta, ale z pozoru. Jeżeli klub A jest organizatorem klubu kibica, patronem, wspiera (też finansowo), organizuje wyjazdy (w polskich realiach to chyba tylko teoria), członkowie klubu kibica mają identyfikatory - to klub A w razie zadymy na stadionie B spowodowanej przez kibiców A - może zostać ukarany. Może, ale tylko pozornie. Pozornie, bo chyba powinien być jakiś przepis Regulaminu Dyscyplinarnego, a może nawet Organizacji Rozgrywek (może jest ?) mówiący o takiej odpowiedzialności. Może być też zapis, że Klub B organizując mecz odpowiada kompleksowo za bezpieczeństwo na stadionie - w tym zachowanie kibiców klubu A.
Sprawa się jednak komplikuje, gdy banda wyrostków zakłada na szyję szaliki klubu A jedzie na mecz z klubem B i robi zadymę. I wtedy jest przerzucanie odpowiedzialności między klubami: "To nie myśmy zaczęli..." Żaden klub nie przyznaje się do "klubu kibica". Sami się skrzyknęli, uszyli kilka flag i "dopingują" zespół. Przyznają się tylko piłkarze, którzy po meczu nnie zapominają o swoich fanach i dziękują im za "wsparcie". Nie pobiegną do trybun, na których siedzą normalni kibice tylko szalikowców, których doping składa się z obrzucania wszystkich i wszystkiego chujami, kurwami itp., wyrywania krzesełek i rzucania petard na boisko (o tym, co poza stadionem, nie mówię). Najlepszy w tym wszystkimjest PZPN. Udowodnić klubowi A, że zorganizował wyjazd grupy debili prawie nie sposób, a opinia publiczna domaga się reakcji. Najprostsza i najgłupsza - zamknąć stadion. Żeby pokazać jaki Związek jest twardy i restrykcyjny - zamykamy stadiony klubów A i B. Nie chce mi się wierzyć, że jest przepis, który to sankcjonuje. Nie jestem prawnikiem, ale sprawa wydaje się łatwa do wygrania.
A jak można temu zaradzić? Pomysłów było wiele: monitoring, identyfikatory dla wszystkich, zakaz wstępu na stadiony....Jak to jest realizowane - nie wiem. Kiedyś potrafiłem być na każdym meczu swojej drużyny ("prywatnie" też na kilku wyjazdach), ale z powodu kiepskiego poziomu naszych kopaczy i stałych obrazków na trybunach odpuściłem sobie. Pozostała telewizja, Liga Mistrzów i zazdrość......
piko71 — RPOS( 02-11-07 13:38:04 #6 )
Panyfiści nie chadzaja ciemnymi zaułkami. A jak chadzają, to nie drą paszczy;) Ale odpowiedzialność klabu w takiej sytuacji jest absurdem. W krańcowych przypadkach można by przebierać różne matoły w akcesoria przeciwnych klubów i doprowadzać do przerwania meczu. A walkower w baskecie opłaca się nawet bardziej niż w piłce.
RPOS — piko71( 02-11-07 13:30:02 #5 )
Jestem pacyfistą :-)
piko71 — RPOS( 02-11-07 13:26:09 #4 )
Lepiej obij go w szaliku Anwilu, wykrzykując Włocławek Pany;)
hejka
RPOS — Floyd( 02-11-07 13:08:35 #3 )
A jakbym ja w szaliku Śląska obił jakiegoś ludzika, co wieczorem wraca do domu ciemnym zaułkiem, wykrzykując przy tym "WuKaeS!!!" to SSA Śląsk zapłaciłby karę??? Albo nie mógłby wpuścić na mecz więcej niż 1000 kibiców???
Paranoja.
RPOS — Floyd( 02-11-07 13:05:23 #2 )
Otóż to. Ja się w ogóle dziwię, że kluby sie tak dają robić związkowi. No ale może rzeczywiście narozrabiała grupa zorganizowana firmowana przez klub... Tylko coś mi się wierzyć nie chce, żeby klub sobie sam pętlę na szyję zakładał.
Floyd — RPOS( 02-11-07 12:31:07 #1 )
A jaka okazja do prowokacji coby załatwić inne "ulubione inaczej" kluby. Wystarczy np. żeby anonimowi zadymiarze z "A" na meczu "B" kontra "C" wywołali zadymę i już mają dwa kluby i stadiony ugotowane...
RPOS( 02-11-07 11:57:44 #0 )
Czy klub może odpowiadać za zachowanie kibiców poza swoim stadionem?
Zakładam ten topic, bo coś mi nie gra. Ostatnio PZPN karze kluby za to, że "ich" kibice rozrabiali na meczu wyjazdowym. Teraz ten wątpliwy zaszczyt spotkał Śląsk po meczu w Łodzi z ŁKS-em.
Przecież to jest durnota! Jakie prawo mówi o tym, że za zachowanie jakiegoś idioty ma płacić klub, któremu on kibicuje?! Owszem, na swoim stadionie porządek ma zapewnić klub. Ale na wyjeździe??
Tylko jedno może za tym przemawiać: jeśli wyjazd był organizowany pod egidą klubu. Czy w tym konkretnym przypadku tak było? Nie jestem ani prawnikiem, ani też - poza śledzeniem wyników i sympatyzowaniem - blisko problemów naszych kopaczy. Dlatego apeluję do zorientowanych o objaśnienie mnie, bo to mi śmierdzi jakimś bezprawiem...